Maura Ładosz, mieszkam w Krzeptowie (pod Wrocławiem), 34 lata, scenarzystka z zawodu
Warsztaty z Magdaleną Berny, z Anką Zhuravlevą
W życiu przede wszystkim kieruję się intuicją, a ta – nieomylna – od momentu, w którym przepadłam w ramionach fotografii, szeptała mi do ucha „Złodziejewo… Złodziejewo…”. Nie dotarłam tu od razu, los chciał, bym trochę sobie na to poczekała, bo za pierwszym razem dopiero w sierpniu tego roku na warsztaty z Anką Zhuravlevą. Cóż mogę powiedzieć, obcowanie z fotografią Anki to niezwykle inspirujące doznania, ale osobiste spotkanie z tak charyzmatyczną kobietą, to coś niezwykłego. Trzeba to przeżyć, skonfrontować się z Jej spojrzeniem i wrażliwością. Gorąco polecam.
Jednak prawdziwej Iluminacji, i to przez wielkie „I”! doznałam za sprawą Magdaleny Berny. Moja intuicja mnie jak zwykle nie zawiodła. Już przed wyjazdem czułam, że po prostu muszę się z Magdaleną spotkać, choć oczywiście w żaden racjonalny sposób nie mogłam tego sobie wytłumaczyć. Nie będę oryginalna, jeśli powiem, że fotografia Magdy mówi do nas czystą magią. Magią niezwykłej zwyczajności, czegoś nieuchwytnego, co zostaje pod powiekami i w duszy. Możliwość wspólnego fotografowania, kreowania własnej baśni, odkrywania, że lubimy te same rzeczy, że poruszają nas te same motywy, że śnimy podobnie na jawie, to cudowny prezent od losu. Jeśli dodać do tego niezwykłość Złodziejewa – z jego plenerami i jedynymi w swoim rodzaju zakamarkami, o samej Marcelinie nie wspominając (która jak zwykle ma baczenie na to, by uczestnicy byli „zaopiekowani” pod każdym względem i w wielkim komforcie mogli oddać się fotografowaniu całą duszą i ciałem) to mamy warsztaty IDEALNE. I jedyne, co mogę jeszcze powiedzieć, to… że ja tu na pewno wrócę nie raz. Już nie mogę się doczekać.
serdeczności
Maura Ładosz
Komentarze
Wasyl:
Pięknie piszesz o fotografii i o tych warsztatach. Czuć, jak wielką radość Ci to sprawiło.