Złodziejewo od dawien dawna pozostawało jedynie w sferze marzeń. Wraz z tym jak zaczęłam zajmować się fotografią, usłyszałam o tym miejscu ale te wszystkie informacje pozostały na długo w tyle głowy. Bo daleko, bo drogo, bo trzeba być dobrym fotografem już na wstępie by w ogóle o tym myśleć. Jak bardzo byłam w błędzie przekonałam się wówczas gdy zlepek różnych okoliczności sprawił, że stałam się też absolwentem ( to brzmi dumnie ;)) Warsztatów ślubnej fotografii z Karolem Kalinowskim. To były najbardziej kompletne warsztaty na jakich kiedykolwiek byłam ( a byłam na wielu). Nie było pytań bez odpowiedzi, a Karol z niekończącym się pokładem cierpliwości wszystko rzetelnie tłumaczył. Dowiedziałam się zarówno rzeczy elementarnych jak i tych zaawansowanych, oczywistych i zakulisowych z jakimi Prowadzący miał do czynienia jako fotograf ślubny. Bez poczucia niedosytu wiedzy , a jedynie z niedosytem samego miejsca, jego otoczenia, spotkań, pasjonatów fotografii wyjeżdżałam ze Złodziejewa. Z głową pełną nowych pomysłów, inspiracji i pewności, że to nie mój ostatni udział w Złodziejewskich warsztatach. Nic z dotychczas poznanych opinii nie jest ponad to, co rzeczywiście tam zastałam, łącznie z absolutnie fenomenalną kuchnią Pani Ani. Już tęsknie i liczę, że wrócę tam niebawem. Dziękuję Marcelinie i całej ekipie za cudowny czas.