Podczerwień, Keitopolis, joga, „azaliż” i inne /wakacje w Złodziejewie rulezzz! 107 wyczekiwanych zdjęć.
W moim tygielku w lipcu działy się rzeczy niebywałe. Jak zwykle z zaciekawieniem czekałam na przyjazd grupy zastanawiając się, jaka to tym razem będzie mikstura. No i była dość ciekawa: 3 baby – tłumacz-germanistka, matka Polka, konserwator malarstwa i 4 chłopów: handlowiec, przedsiębiorca, lekarz i satanista ;). Do tego na śniadanie pojawiła się, delikatnie mówiąc, dość ekscentryczna w obyciu madame Monika Butryn – zadziałało… i oj, działo się, działo…
Dzień 1 – MarcelinowoJackowy
Dzień 2Mauritzowy
Dzień 3 BasiowoMarcelinowoMauritzowy
Dzień 4 Keitowy
Dzień 6 Draxowy
Dzień 6 Fetyszowaty
Epilog/ bez happy endu
Niedługo owoce lipcowej edycji w zaktualizowanej galerii, zapraszam.
Pozdrawiam, do zobaczenia w Złodziejewie.
Marcelina
Komentarze
Iwona:
Uśmiałam się do łez… :D
Wspomnienia bezcenne :) Cieszę się bardzo, że miałam szczęście trafić na tak wspaniałych uczestników :)
Gwoli wyjaśnienia chciałam jeszcze skromnie nadmienić, że iskanie miało na celu znalezienie początkowo wyimaginowanego kleszcza, który się zmaterializował w kompletnie innym miejscu i został sprawnie oraz z chirurgiczną precyzją, aczkolwiek w zupełnie dla mnie nowatorski sposób, usunięty :D
Do zobaczenia, mam nadzieję, wkrótce!
Emilia:
Jak mawiaja Czesi "to se ne vrati" (choc podobno oznacza co innego) , niemniej swietnie opisuje atmosfere i nostalgie za tym "czeskim filmem", ktory tam w Zlodziejewie zaistnial... Zdjecia mowia same za siebie. Niedlugo Marcelina wymontuje klamki i zamowi dla uczestnikow kaftaniki z baaaaardzo dlugimi rekawami. Tak na wszelki wypadek, bo przeciez bedziemy wracac, nie Miski?
Robert Klasiński:
Super Marcelinko Ci to wyszło, nie mogłem powstrzymać śmiechu czytając Twoje trafne komentarze. Muszę jednak przyznać, że zdjęcia pokazują tylko namiastkę tego, jak naprawdę fajnie wszyscy bawiliśmy się u Ciebie na warsztatach. Do następnego razu - nam nadzieję, że wkrótce - ABSOLWENT Robert :-)
Marcelina:
stawiam na nienormalność taką jak w Waszym wydaniu... uściskuję Was mooocno.
Emilia:
Tesknie :) I zazdrosze tym co niedlugo beda :)
basia olejniczak:
Co to był…y za warsztaty…?! Jechałam pełna zalęknienia…… Jakim że, to pomysłom przyjdzie mi sprostać tym razem?
Tak sobie właśnie myślałam szykując swoją warsztatową walizę … . Czułam, że coś się święci….
Oj wybuchowa to była mieszanka…I na święciło się.
Oryginalne osobowości, duże indywidualności….
Zawsze z wielką niecierpliwością czekam, czy ktoś z uczestników warsztatów przełamie konwencję moich kreacjo-stylizacji. Są takie oczywiste….(?) I co…? Znów znalazł się fotograf, który tym razem wyrwał moją Zebrę z salonów i zmieszał ja z melasą i odrobiną zbuntowanego Irokeza.
Zgadnijcie kto był tym szaleńcem? Ujęcia były niemal tak samo porywające jak wiatr, który trudno było okiełznać.
Pozostali uczestnicy byli mi nieco bardziej wierni w widzeniu moich kreacji. Cudownie je widzieli.
Jedno jest oczywiste. Asystując niemal przy każdym ujęciu nie mogłam opanować własnych emocji. Tak już mam, że twórcze zachowania wywołują we mnie „dziwne” zachowania.
Nie będę ich opisywała bo chcę nadal uchodzić za zrównoważoną osobę.
Mogę jedno tylko powiedzieć. Moje ADHD budzi się tylko w niektórych sytuacjach. Gdy widzę twórcze zapędy i mam do czynienia z utalentowanymi ludźmi.
Uwielbiam się tak czuć! Na warsztatach nie brakowało mi niczego!
Pozdrawiam wszystkich uczestników i dziękuję za cudowne ADHD-owskie chwile.
Dla Ciebie, tak jak i dla nas, prywatność i wolność należą do podstawowych praw człowieka, dlatego wykorzystujemy Twoje dane w minimalnym zakresie.
Pliki cookies, czyli „ciasteczka”, umożliwiają nam dostosowanie treści do Twoich zainteresowań. Ustawienia możesz w każdej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki. Korzystając z naszej strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ciasteczek. Zamknięcie komunikatu jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na to. W każdej chwili ową zgodę możesz wycofać.
Jeśli nie wyrażasz zgodny na wykorzystywanie cookies we wskazanych w niej celach, w tym do profilowania, prosimy wyłączenie cookies w przeglądarce lub o opuszczenie strony.
Więcej o polityce prywatności Zgoda
Komentarze
Iwona:
Uśmiałam się do łez… :D
Wspomnienia bezcenne :) Cieszę się bardzo, że miałam szczęście trafić na tak wspaniałych uczestników :)
Gwoli wyjaśnienia chciałam jeszcze skromnie nadmienić, że iskanie miało na celu znalezienie początkowo wyimaginowanego kleszcza, który się zmaterializował w kompletnie innym miejscu i został sprawnie oraz z chirurgiczną precyzją, aczkolwiek w zupełnie dla mnie nowatorski sposób, usunięty :D
Do zobaczenia, mam nadzieję, wkrótce!
Emilia:
Jak mawiaja Czesi "to se ne vrati" (choc podobno oznacza co innego) , niemniej swietnie opisuje atmosfere i nostalgie za tym "czeskim filmem", ktory tam w Zlodziejewie zaistnial... Zdjecia mowia same za siebie. Niedlugo Marcelina wymontuje klamki i zamowi dla uczestnikow kaftaniki z baaaaardzo dlugimi rekawami. Tak na wszelki wypadek, bo przeciez bedziemy wracac, nie Miski?
Robert Klasiński:
Super Marcelinko Ci to wyszło, nie mogłem powstrzymać śmiechu czytając Twoje trafne komentarze. Muszę jednak przyznać, że zdjęcia pokazują tylko namiastkę tego, jak naprawdę fajnie wszyscy bawiliśmy się u Ciebie na warsztatach. Do następnego razu - nam nadzieję, że wkrótce - ABSOLWENT Robert :-)
Marcelina:
stawiam na nienormalność taką jak w Waszym wydaniu... uściskuję Was mooocno.
Emilia:
Tesknie :) I zazdrosze tym co niedlugo beda :)
basia olejniczak:
Co to był…y za warsztaty…?! Jechałam pełna zalęknienia…… Jakim że, to pomysłom przyjdzie mi sprostać tym razem?
Tak sobie właśnie myślałam szykując swoją warsztatową walizę … . Czułam, że coś się święci….
Oj wybuchowa to była mieszanka…I na święciło się.
Oryginalne osobowości, duże indywidualności….
Zawsze z wielką niecierpliwością czekam, czy ktoś z uczestników warsztatów przełamie konwencję moich kreacjo-stylizacji. Są takie oczywiste….(?) I co…? Znów znalazł się fotograf, który tym razem wyrwał moją Zebrę z salonów i zmieszał ja z melasą i odrobiną zbuntowanego Irokeza.
Zgadnijcie kto był tym szaleńcem? Ujęcia były niemal tak samo porywające jak wiatr, który trudno było okiełznać.
Pozostali uczestnicy byli mi nieco bardziej wierni w widzeniu moich kreacji. Cudownie je widzieli.
Jedno jest oczywiste. Asystując niemal przy każdym ujęciu nie mogłam opanować własnych emocji. Tak już mam, że twórcze zachowania wywołują we mnie „dziwne” zachowania.
Nie będę ich opisywała bo chcę nadal uchodzić za zrównoważoną osobę.
Mogę jedno tylko powiedzieć. Moje ADHD budzi się tylko w niektórych sytuacjach. Gdy widzę twórcze zapędy i mam do czynienia z utalentowanymi ludźmi.
Uwielbiam się tak czuć! Na warsztatach nie brakowało mi niczego!
Pozdrawiam wszystkich uczestników i dziękuję za cudowne ADHD-owskie chwile.
Wasza Basia