Z kilkudniowym opóźnieniem, dzięki dostawcy internetu do Złodziejewa, który przysporzył mi wielce stresujący i niezbyt dogodny stosunek przerywany z dostępem do sieci, …ale w końcu JEST – kolejny odcinek „Prywatnej Fotokolekcji”!
Tym razem w swojej głowie, sercu i duszy pogrzebała Keit. Jak zawsze niezawodna… aż za bardzo 😉 – prosiłam o pięć, no do dziesięciu zdjęć, a otrzymaliśmy aż trzydzieści inspiracji. Jeśli jesteście takimi szczęściarzami, że znacie już twórczość Keit, wiecie, iż tak imponująca wyobraźnia nie mogła zostać ukształtowana kilkoma obrazkami.
Zapraszam do tej imponującej lektury, wyprawy do imaginarium, do światów, których nie ma…
Prywatna Fotokolekcja II
Cierpię na nieuleczalną słabość do szachownic i mozaikowych portretów ludzkiej sylwetki. Nie wiem, co na to Freud, ale pozwolę sobie zabrać Was w krótką podróż po moim ukochanym optycznym surrealizmie. Kolekcjonuję w pamięci także inspirujące style tworzone przez niezwykłe umysły, od Leonarda Da Vinci po H.R. Gigera. To osobowość twórcy sprawia, że wbijam się głębiej w fotel. Maestria roznieca ogień ciekawości, wzmaga głód poznania niezwykłego świata artysty. Spadam w subtelne otchłanie symboliki, pochłaniam gorączkowo faktury, struktury, szczegóły snów i metafor misternie plecionych szaleństwem, wyobraźnią, samotnością, furią, bólem, ekspresją.
Gdzie w tym zdjęcia? W mojej wyobraźni fotografia jest zwykle formą przejściową dla wizji, które zapadają mi w pamięć najmocniej. Pozwolę sobie zatem rozszerzyć wizualny punkt widzenia o malarstwo tradycyjne, mniej znane fotomanipulacje twórców młodego pokolenia, czy nawet performance surrealny.
Surrealizm, misterność i mistycyzm. Trivium moich groteskowych fascynacji od piątego roku życia, gdy podróże małego czytelnika przez wszystkie epoki i kosmos odcisnęły nieodwracalne piętno. Obecne czasy jako parodia wszystkich poprzednich skłania do poszukiwania w obrazie krzywego zwierciadła, refleksji szaleńczo indywidualnej. Odrealniona interpretacja świata koi, będąc odskocznią od chorej, cynicznej codzienności. Zamiast czystego piękna wybieram natchniony konceptualizm, symbolizm, wizję spójną i dopracowaną w najdrobniejszych szczegółach. To obraz, na który poczekam latami. Takie wrażenie skomplikowanej prostoty w wizualnej filozofii jest dla mnie zazwyczaj domeną mieszanych dziedzin sztuk wizualnych.
H.R Giger nie tylko jako ojciec biomechaniki jest dla mnie przykładem wizualnego wizjonerstwa. Podziwiam konsekwencję twórczą i wieloletnią formę oraz multizadaniowość, ponieważ dla doświadczonego twórcy chyba największe wyzwanie przychodzi z upływem lat. Innymi słowy chodzi o utrzymanie tzw. jakości wizualnej. Film Ridleya Scotta „Prometeusz” rozumiany jako inspiracja to ukoronowanie geniuszu Geigera, szczególnie w scenie, w której ożywa cywilizacja olbrzymów. Zdjęcia z tego filmu są dla mnie genialne.
Ten świat nie przeraża mnie, ponieważ jego piękno dostrzegam w konstruktywnej, stylowej wizji i dyscyplinie autora, który przez wiele lat szlifował talent do perfekcji.
Podziwiam także fotografię i fotomanipulacje sąsiadów zza wschodniej granicy. Czyż twórcy z byłych satelitów ZSSR nie stanowią obecnie najprężniej rozwijającej się grupy foto/graficznej na poziomie światowym?
Nrey z Ukrainy to jeden z pierwszych czarodziejów portretu, z którymi zetknęłam się w Internecie, ale pozostał wciąż jednym z ulubionych tzw. digital wizards. Nie tylko estetycznie jestem absolutnie oczarowana precyzją geometrii i metaforyki, ale także tutorialami, w jaki sposób pokazuje krok po kroku cały proces twórczy swoich konceptów. Polecam przekwadratowo.
Nie mogło zabraknąć wzmianki o Michale w tej fotokolekcji także dlatego, że dopiero za jego namową i reprymendą zaczęłam traktować poważnie wartość swoich prac, takie na mnie zrobił wtedy wrażenie.
Jedne z pierwszych fotografii, które zafascynowały mnie jako dziecko, były to zdjęcia kosmicznych mgławic prezentowane w NASA podczas wizyty na Cape Canaveral, a także mikroskopijne nowotwory na barwionych skanach, które mama przynosiła mi z pracy.
Durwaigh Studios to Angie Sullins i Silas Toball – małżeństwo z Nowego Meksyku. Ich artystyczne losy śledzę od trzech lat. Ona – muza, pisarka i autorka cudownych kolaży ze zdjęć, on – wybitny grafik i kompozytor. Ich twórcza mądrość i wspólna energia okraszona najwyższej jakości oprawą graficzną to prawdziwe imaginarium. Autorzy nadprzyrodzonych serii, niepowtarzalni, ambitni, perfekcyjni estetycznie i emocjonalnie. Choć mało w tym fotografii, warto docenić wielowarstwowy master w projektowaniu graficznym Silasa.
W chwilach zwątpienia, gdy cierpliwości brak – sięgam do ich magicznej książki z autografem.
Lilit autorstwa Max Sauco to jedna z kompozycji, która bardzo zapadła mi w pamięć. Choć mam głowę pełną pomysłów, to jest jeden z niewielu takich obrazów, że gdy patrzę, to mam ochotę stworzyć swoją kopię oryginalnego konceptu. Kolejnym takim obrazem jest Coffee for Mr Klimt.
Na koniec trochę klasyki. Eksplodująca rafaelowska głowa to Dalijskie fascynacje strukturami atomowymi i Renesansem. Dodałabym jeszcze Barok, żeby były i moje w komplecie.
Pierwszy portret, a nawet cała kolekcja, nad którą stałam zaczarowana ze dwie i pół godziny jako dziesięciolatka to seria „spożywcza” autorstwa Arcimboldo, prezentowana w Luwrze.
Z Cirque du Soleil zetknęłam się dzięki temu, że komuś kojarzyły się tak moje prace.
Alegria stała się jednym z ulubionych surrealnych widowisk, obok dr Parnassusa, Mirror Mask, Celi czy Delicatessen. To zbyt dużo ulubionych zdjęć.
Linki:
http://danilomartinis.deviantart.com/
http://www.redbubble.com/people/sniperphotog
http://www.redbubble.com/people/catrinarno
http://floriandra.deviantart.com/art/Coffee-for-Mister-Klimt-69840877
http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,105912,11031850,Rak_szyjki___choroba_z_niewiedzy.html
http://akuse.com/Blog/blog_pics/art/Arcimboldo_Vertumnus_1590AD.jpg
http://alberich.deviantart.com/
Komentarze
Daria:
Czarodziejsko cudowne inspiracje:)