Moi Drodzy, nadejszła wiekopomna chwila… Dziś wybierzemy się w podróż z Blondynką, która przełamuje stereotypy – jest matką małych chłopców, żoną, a mimo to znajduje czas i ma zapał, by rozwijać swój talent, oddawać się swojej pasji, zdobywać coraz to nowe nagrody i podróżować po całym świecie. Oto wyprawa po świecie fascynacji kobiety wbijającej się bynajmniej nie siłą, a talentem na fotograficzne salony; kobiety, która kiedy nie matkuje synkom, spija kawki w swoim domu np. z Jodi Bieber :).
Specjalnie dla Was fotokolekcja Izy Urbaniak.
Już dość dawno temu (choć to pojęcie względne) Marcelina poprosiła mnie o przedstawienie swojej „prywatnej kolekcji” zdjęć (i ich autorów), które były, czy są dla mnie inspiracją. Ale ponieważ należę do osób, dla których pisanie (na każdy temat) nie przychodzi łatwo, odkładałam to robiąc po drodze wszystkie inne rzeczy… Ale bynajmniej nie ze względu na to, iż zastanawiałam się, jakie zdjęcia czy fotografów Wam pokazać. Ponieważ ja od dawna mam swoją ścisłą czołówkę „prywatnych” wspaniałych twórców, których dzieła przyprawiają mnie o szybsze bicie serca.
Do takich Fotografów z całą pewnością należy Sally Mann. I tutaj nie powinnam ograniczać się do jednego czy dwóch zdjęć, ale trzeba by zaprezentować całe jej albumy „Immediate family” oraz „At Twelve” będące zbiorami zdjęć trójki jej dzieci (ale nie tylko). Dla niektórych są to zbiory kontrowersyjnych zdjęć, dla mnie jednak są wspaniałe! To właśnie dzięki nim i ich autorce, zmieniłam sposób patrzenia na świat, a przede wszystkim pokazywania moich własnych dzieci.
Pierwsze zdjęcie to portret córki, który tak naprawdę zapoczątkował serię „kontrowersyjnych ”fotografii. Patrząc na nie nie wiemy, co się stało i dlaczego, ale tak pobudza ono naszą wyobraźnie, że zastanawiamy się nad tym i snujemy hipotezy. No i na pewno jest to fotografia głęboko zapadająca w pamięć.
To właśnie w jej zdjęciach sprawia że mam ciarki na całym ciele.
Na innych jej fotografiach, dzieci są nagie, czy z „cukierkowym” papierosem, przybierające dorosłe pozy… Te zdjęcia od zawsze budziły silne emocje. Dla wielu są wulgarne, a dla mnie zachwycające.
Sarah Moon to mój kolejny niedościgniony ideał twórczy. Zdjęcia Sarah zrobione dla kalendarza Pirelli w 1972 roku były inspiracją mojej pracy dyplomowej.
W jej obrazach widzimy subtelność, dostrzegamy przepiękną plastykę, kolory i malarskość. Owa malarskość zachwyca mnie niezmiennie za każdym razem, gdy oglądam jej prace.
Srah Moon to mistrzyni kompozycji, niedościgniony wzór tworzenia mistycznego, ulotnego klimatu – zmysłowości i erotyki pomimo (co najciekawsze) braku nagości.
David Hamilton jest autorem przepięknych zdjęć, z tą, no wiecie, niepowtarzalną mgiełką. Ale jest także kolejną (obok Sarah) kontrowersyjną postacią w fotografii.
Hamilton znany jest także jako reżyser filmów dla dorosłych. Stąd może również kierunek jego zdjęć – erotyczny, zmysłowy, a to co czyni je kontrowersyjnymi to ściśle powiązanie z młodymi dziewczętami. Nie mi jednak oceniać jego zapędy w tym kierunku. Ja tylko podziwiam piękno które potrafił uchwycić.
Pomimo kontrowersji związanych z modelkami klimat zdjęć Hamiltona jest sielski i beztroski, podobnie zresztą jak zdjęć Sarah Moon i Sally Mann, więc żeby nie było tak słodko na koniec chciałabym Wam przedstawić ostatnią wśród moich faworytów – Elen Von Unwerth. Ellen podobnie jak Sarah zanim stała się fotografem, była modelką. Jej wizje są „ mocno wyuzdane”. Tutaj już nie ma mowy o subtelności, wszystko jest albo czarne, albo białe… ale z reguły czarne . Mocno seksualne, przepełnione emocjami zdjęcia, na pewno na każdym oglądającym robią wrażenie, nie pozostawiają go obojętnym. Sex, erotyczne zabawki, nagość, twarze uchwycone w ekstazie…to to co na jej zdjęciach dominuje.
I znów to podkreślam – i o to właśnie w sztuce chodzi.
Z pozdrowieniami i życzeniami owocnych Waszych własnych poszukiwań
Izabela Urbaniak
Komentarze