Miałem masę pytań do „zawodowych” fotografów: jak?, po co? dlaczego? – i wielką obawę, czy będą chcieli mnie wysłuchać, czy będą chcieli ze mną rozmawiać ze swojego „mistrzowskiego” poziomu ? W zasadzie przekonała mnie dość niespotykana konwencja tych warsztatów – siedmiu uczestników na siedmiu fotografów, każdy prezentował inny kawałek tortu, ale każdy równie ciekawy dla poszukującego fotoamatora. W takiej grupie ktoś chyba będzie chciał ze mną porozmawiać ?
Miejsce
Na pierwszy rzut oka, dość dziwne. Na drugi zresztą też. Były PGR z pięknym pałacem w tle i tajemniczy park. Na początku to połączenie sprawia naprawdę dziwne wrażenie, jak cofnięcie się w czasie do minionej epoki, jednak Wystarczy Kilka godzin i zaczyna się czuć „magię” tego miejsca. To miejsce jest naprawdę magiczne, można w nim szybko zapomnieć o zwykłych codziennych problemach i skupić się wyłącznie na fotografii. Szczerze mówiąc, ciężko o czymkolwiek jeszcze pamiętać, skoro zaczynamy dzień o 9:00 rano, a kończymy około 1:00 – 2:00 w nocy przy ognisku i cały czas rozmawiamy o fotografii, czasami ją w locie popełniając, gdy już zajdzie taka wewnętrzna potrzeba. Magia tego miejsca sprawia, że w ogóle nie czuje się zmęczenia – naprawdę niesamowite uczucie, gorąco polecam.
Modelki
Dla mnie jest to totalna nowość. Do tej pory zajmowałem się głównie fotografią krajobrazową, od widoczków typu Wielki Kanion do szczegółów intymnych z życia mrówek. Nigdy nie pracowałem z żywą modelką, wow – nawet samo to słowo jest takie jakieś wyniosłe, wręcz prawie niedostępne dla zwykłego amatora – a jednak. Początki raczej tragiczne, łapę ciekawe chwile w reporterskim trybie. Nagle odkrywam, że nimi da się sterować – jesteś smutna, jesteś wesoła, patrzysz z utęsknieniem. To prawie jak pisanie programu – lekka zmiana algorytm sterowania i już po kilku dniach jest zupełnie nieźle. Najciekawsze jednak chyba są ich myśli, które kłębią im się w głowach i czasami można je uchwycić na fotografii, gdy fotograf stara się je przekonać do jakiejś własnej wizji bycia czarownicą, rusałką czy zagubioną zjawą – macie z nami niezły ubaw – 🙂 . Dziewczyny, byłyście dzielne, mimo ciągania od obory po piwnice, wsadzania na wysokie okna, strzelania z łańcucha wśród piachu czy dygotania na wietrze w zwiewnej kreacji przed zachodem słońca – pozwoliłyście nam oddawać się naszej pasji – podziękowania dla Was.
Czy warto?
Niestety na to pytanie każdy z Was będzie musiał odpowiedzieć sobie samodzielnie, podejmując ryzyko uczestnictwa i sprawdzenia na własnej skórze „magii” Złodziejewa. Powiem tylko, że dla mnie były to niesamowite dni w całości poświęcone fotografii. Każdy z prowadzących, z którymi rozmawiałem opowiedział mi o swojej drodze, o swojej pasji, o tym jak się nie poddawać, jak szukać swojego sposobu patrzenia na świat i jak wyrażać go za pomocą fotografii. Nie wiem czy zrobiłem jakieś postępy – to chyba muszą ocenić prowadzący – natomiast na pewno zmieniłem swoje spojrzenie na moją własną fotografię. Do tej pory szukałem tylko perfekcyjnych z poziomu technicznego zdjęć, teraz zaczynam odkrywać prawdziwą fotografię. Fotografię, gdzie wyrażane uczucia mają większe znaczenie niż ostrość, a światłocień jest ciekawszy od sztywnych zasad kompozycji. W moim przypadku warsztaty przerosły moje najśmielsze oczekiwania, pokazały mi kierunki rozwoju, jakich na próżno szukać w podręcznikach. Rozmowy z Wami – porady Andrzeja rzucane niby od niechcenia, uwagi Kasi jak poruszać by było poruszone, kawał własnej historii opowiedziany przez Artura, strobowanie z Bartkiem zmieniające dzień w noc (czy na odwrót?), niezwykłe kompozycje Marka na głowie modelki – były niezwykle inspirujące i pokazujące jednocześnie, jak niewiele potrzeba by stworzyć własne spojrzenie na otaczający świat. Wielkie dzięki, że chcieliście się tym wszystkim podzielić z nami.
Dla kogo?
W zasadzie dla wszystkich, dla których fotografia jest drogą przez życie, nieważne czy są zawodowcami czy amatorami. Każdy pasjonat znajdzie tu innych pasjonatów, a wtedy zawsze się znajdą tematy do rozmów. Zawodowiec znajdzie pole do wymiany doświadczeń – Michał do tej pory nie powiedział nam jak ustawić ten balans bieli w mieszanym świetle. Amator – byłem jedynym uczestnikiem zajmującym się amatorsko fotografią w grupie – będzie miał szansę wypytać o interesujące go rzeczy ludzi zajmujących się fotografią zawodowo, dowiedzieć się jak to wygląda od kuchni. Tu nagle znikają granice, znika podział na zawodowców i amatorów, jest tylko fotografia.
« ukryj
Komentarze