Kochani,
z żalem zawiadamiam, że dziś została porąbana na kawałki „nasza” arcyfotogeniczna jabłonka ;(
Było to tak: wybrałam się na spacer kierowniczo-oględzinowy do parku. Złowieszczy warkot piły motorowej spotkał mnie jeszcze przed wyjściem przed pałac… nic jednak nie wróżyło aż tak wielkiej tragedii. Pan Romek uśmiechał się swoim szczerym uśmiechem, układał z pociętego drwa stosik na nasze przyszłe ogniska i opowiadał mi, jakie to dzisiaj porządki zrobił. No i mówi, że ściął tę suchą jabłonkę, nooo, tę tamtą tamtą, …pobladłam, poszłam do niej …i już jej nie było. Sterczały tylko smutne kikuty. ………..Bardzo staram się nie być zła na pana Romka.
Tak więc, moi Mili, straciliśmy świetne miejsce na foty. Jabłonka jednak pozostanie w moim sercu, jako miejsce sentymentalne, na której i dla mnie ważne (i moją osobę zawierające) zdjęcia powstały. Zostaną zdjęcia… Zostało drewno – spalimy je na stosie naszej pamięci, piekąc kiełbaski, wspominając owoce, wiosną dymem poleci do nieba – cześć jej pamięci.
🙁 (((((((((((((((((((((((((((((((
Marcelina
Komentarze
sroken:
;(
Beata Banach:
Nieodżałowana strata!!!! ech... ;/
Tamara:
ale dlaczego? dlaczego nie ma już jabłonki? [foch] :)