Tak powstaje dzieło… Obraz pełen opowieści, stwarzający wiele możliwości interpretacyjnych, mimo że w głowie Mistrza uknuty wizją w jedną mityczną całość. Czy ktoś kiedyś się dowie, jak ów proces zachodzi?, jak rodzą się myśli?, skąd wypływają wizje?, tego nie wiem. Nie wiem, czy na warsztatach, w tekstach pisanych, czy gdziekolwiek indziej można ów proces odtworzyć, opisać, ale wiem, że można to przeżyć. Można zobaczyć, poczuć te ciarki na plecach, robiąc zdjęcia u boku Fetisha .. może to zaraźliwe, więc…
Podobno właśnie na to czekali… To usłyszałam, kiedy już po czasie doszłam na miejsce akcji pod potężny stary wiąz nazwany przeze mnie „Tristan i Izolda”. Wszyscy byli oniemiali, każdy pod swoją gałązką myślał o tym, co się właśnie wydarzyło. Po chwili Tami, Fotoalterego zaczęła mi opowiadać, że to była istna magia, coś niewiarygodnego… Zapraszamy i Wy możecie to przeżyć…
Poniżej backstage’owy fotoreportaż Tamary Kresowicz-Dobrychłop
Komentarze
DrE:
no wypraszam sobie! :P:P:P:P
Synciu :D :D :D szajbnięta mama, szajbnięte dzieci... :*
Kmicic:
No przepraszam!! ale z tym nienormalnym to grubo przesadziłaś... chociaż z drugiej strony... :D
ojtamojtam, Syneczkowie... nie każdy zakłada se karton z buźką na łeb i nie każdy wpycha se palące się papierosy w uszy, ale i tak jestem z Was dumna ;)